OlianaLastAngel on DeviantArthttps://www.deviantart.com/olianalastangel/art/My-dream-440797592OlianaLastAngel

Deviation Actions

OlianaLastAngel's avatar

My dream

Published:
391 Views

Description

63 - Do Not Disturb | Nie Przeszkadzać

    Tak, wiem. Mam fazę na dramy. Ale mnie to nie rusza, bo i tak cały świat ma mnie w głębokim poszanowaniu.
    Moje kochane kopyciaki, jak ja się za nimi stęskniłam. ;_;   Grzebię w netbooku znajdując stare, zapomniane zdjęcia z końmi... Normalnie właśnie wracałabym z wolontariatu... A teraz? Leżę na sofie i narzekam na to jaka to ja jestem do dupy.
    W kółko narzekam na to samo. Nie mam z kim pisać. Wyrzucanie emocji poprzez pisanie tego wszystkiego w wordzie mi nie pomaga. Myślałam, że to pomoże mi poczuć się lepszą, zobaczyć w tym wszystkim jakieś plusy.

    Dziś żegnałam się z moim tatą. Znów nie będę się z nim widziała przez miesiąc. Każde takie pożegnanie jest coraz cięższe. Wsiadłam do samochodu i normalnie chciało mi się ryczeć. Patrzałam jak on stał przy ciężarówce i wpatrywał się w odjeżdżający nas samochód. 
    W ogóle on mi się dziś śnił. Sen był okropny. W kółko śni mi się III wojna światowa. Na początku eksmisja wioski, w której mieszkam... Obce wojska chciały nas rozstrzelać. Patrzałam jak mój dom jest pożerany przez ogień... Nagle odbiła nas jakaś polska grupa. Poszliśmy do portu, który jest ok. 20 km od mojego domu. Tam były dwa statki. Jeden z drewna dosłownie rozlatujący się, a drugi w miarę przyzwoity, stalowy. Wsiadłam do tego rozwalającego się, bo powiedzieli "biedniejsi do drewnianego". Później zorientowałam się, że moja rodzina jest w drugim stadku. Ale na powrót było za późno. Długie miesiące próbowaliśmy dopłynąć do bezpiecznego dla nas miejsca. Stalowy statek był daleko z przodu. Wybuchły wszystkie możliwe choroby o jakich można usłyszeć w historii II wojny światowej, jakie wybuchały w obozach koncentracyjnych. Po kilku dniach dopłynęliśmy do jakiegoś rozlatującego się portu. Tam spotkałam rodziców z jakimś grubym kolesiem w zielonym garniturze i zielonym kapeluszu (przypominał takiego typowego "milorda"). Zabrał ich spowrotem na statek, gdy tylko mnie zobaczyli. No tak. Oni wyglądali w miarę dobrze, a ja? Tragicznie. Ubrania brudne i poszarpane. Oni mieli w marę całe i czyste. Wypłynęliśmy znowu. Dowiedziałam się, że zmierzamy do Wielkiej Brytanii. Całe dnie musiałam na statku trzymać dziesięć desek, które sprawiały, że ten statek jeszcze istniał. Pewnego dnia, już nie wytrzymałam i puściłam. Statek rozleciał się w mgnieniu oka. Na szczęście stalowy był w pobliżu. Nikt, oprócz mnie nie umiał pływać. Zaczęłam krzyczeć i płynąć w stronę statku. Wyłowili mnie i zabrali do owego "zielonego milorda". Spytałam się "gdzie są moi rodzice?". A on na to: "nie wiem, jeśli nie zginęli w zamieszkach pod Brytanią to żyją.". Mimowolnie poleciały mi łzy. "Zielony milord" wstał i poszedł gdzieś. Nagle patrzałam zupełnie z innej perspektywy (tak jakby to był film). Zobaczyłam mojego tatę w piżamie, siedzącego na skraju statku łowiącego ryby. Był chudy i brudny. Obudziłam się ze łzami w oczach. Byłam już obudzona, ale nadal słyszałam głos "zielonego milorda", który podszedł do mojego taty. Mówił do niego, że ja nie żyję i mnie już nie zobaczy.
    Nie wiem co to miało znaczyć.

    Ech... Miał to być zwykły opis obrazu a przeobraził się w kolejną dramę i opowiedzenie okropnego snu, po którym do teraz nie mogę się ogarnąć. Gdy tylko widzę spowrotem obraz mojego taty, przemęczone pracującego w swojej piżamie to automatycznie pakują mi się łzy do oczu.
    Tak, jak teraz... Bo jestem człowiekiem... i też coś czuję...
    I tak nikt nie zwróci uwagi na opis, tylko na zdjęcie. Bo jeśli już mam to co napisałam powyżej pisać, to w żurku. Ale walić to. Nie ma nikogo obok mnie, na kim mi zależy. Pierdzielę wszystko.

19.02.2014
Photo by me

Marzec 2014
Image size
2048x1536px 1.87 MB
© 2014 - 2024 OlianaLastAngel
Comments3
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Virllanda's avatar
Matko boska, jaka ze mnie gówniana pocieszycielka, przepraszam.
Oprócz tego całego gówna przydałoby się powiedzieć jedno. Nie warto tracić wiary w ludzi. Ale też nie żywić w nas zbyt dużych nadzieji. Wszyscy jesteśmy zdeformowani, niektórzy mają zdeformowane poczucie wyższości, inni doczepiony ośrodek sztuczności. Trzeba znaleźć kogoś z podobnymi zdeformowaniami :)
Jestem beznadziejna, co ja tu piszę.
Nie wiem jakie to uczucie "niebytu" ojca w pobliżu, może dlatego że nigdy nie miałam uczucia bytu. Współczuję. Miałam przyjaciołkę, której ojciec wyjechal do Afganistanu. To było dla niej trudne dało się to wyczuć. Trzymaj się...
I spróbuj sie wyżyć, może pomóc. Lub narysować coś. Na ścianie. I wbrew całej dominacji "ładnie". Tablet nie zastąpi uczucia nabazgrania czegoś całkowicie bez zahamowań, czegokolwiek ci nie przyjdzie do głowy i to na wielkiej powierzchni. Polecam użycie kredy szkolnej, wystarczy przetrzeć szmatą i znika. Przynajmniej na ścianach mojego pokoju.

Dobrze jest czasem po prostu coś rozpierdzielić.